EkoKonserwatysta EkoKonserwatysta
712
BLOG

Zamachy w Moskwie a katastrofa smoleńska

EkoKonserwatysta EkoKonserwatysta Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

 

W książce „Śmierć Dysydenta (o Aleksandrze Litwinience, aut.: Alex Goldfarb i Marina Litwinienko) jest taki fragment o siostrach Tatianie i Alonie Morozow, których matka była jedną z 94 śmiertelnych ofiar zamachu na blok mieszkalny przy ul. Gurjanowa w Moskwie 9.09. 1999 r. :

„Ciała ich matki nigdy nie odnaleziono. W niezliczonych urzędach, które musiały odwiedzić, bo Alona straciła wszystkie dokumenty, a bez ciała matki uzyskanie aktu jej zgonu było wielkim problemem, zetknęły się z nieomal nieludzką obojętnością. Władze postanowiły zburzyć resztki bloku. Pewnego dnia kobiety stanęły więc przed budynkiem bez dwóch klatek schodowych w tłumie ocalałych z zamachu i dziennikarzy, oddzielone od podwórka milicyjnym kordonem. Gdy rozległ się huk eksplozji, odruchowo przytuliły się do siebie i wybuchnęły płaczem. Pod gruzami, które buldożery miały niebawem zrównać z ziemią, spoczywało ciało ich matki.

Rok później, po 11 września, mogły się przekonać, jak w podobnej sytuacji postępują władze amerykańskie.

– Amerykanie przeszukali gruzowisko WTC cegła po cegle, szukając najdrobniejszych śladów – opowiadała mi Tania. – Dlaczego FSB nie szukała żadnych dowodów rzeczowych? Dlaczego kazali zniwelować teren? Czyżby mieli coś do ukrycia?”

Teraz pod sprawę wysadzenia bloku w Moskwie podstawmy sobie katastrofę smoleńską, a pod zamachy 11 września zestrzelenie samolotu malezyjskiego nad Ukrainą. Analogia jest pełna. Łącznie z zacieraniem śladów, różnicami w staranności prowadzenia śledztwa i brakiem szacunku dla ofiar i ich bliskich.

 

 

Ktoś, kto rozkazał wysadzić bloki mieszkalne we własnym kraju, nie zawahałby się przed zestrzeleniem samolotu z prezydentem innego państwa i blisko setką innych osób. Od początku nie miałem co do tego wątpliwości. Wątpliwości miałem tylko co do tego, że nikt racjonalnie myślący nie robiłby tego na swoim terytorium. To od razu kierowałoby podejrzenia na niego – on wszystko kontrolował, on musiał spowodować.

Wątpliwości te rozwiały we mnie dopiero działania polskich władz, w szczególności przekazanie śledztwa stronie rosyjskiej, w dodatku jak się szybko okazało oparta na nieprawidłowej i niekorzystnej dla własnej strony kwalifikacji lotu jako cywilny. Ktoś, kto miał takie aktywa w Polsce, nie musiał się obawiać śledztwa.

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka